Dziś prezentuję serię 'letnich poranków', które uwieczniam od trzech lat w stajni. Kiedy wchodzę do stajni, najpierw podbiegają koty, otwieram drzwi, słyszę odgłosy przeciągających się koni i delikatne rżenie. Przez okna wpadają stróżki światła, które oświetlają unoszący się kurz ze snopka siana, z którego właśnie zeskoczył kot. W stajni jest ciemno - otwieram drzwi i zaczyna się dzień... Każdy poranek jest inny i każdy tak samo cudowny.
Porankowe (i jedno zachodowe) fotki docenił też Koń Polski, który 3 razy nagrodził mnie "Zdjęciem Miesiąca":
Numer 8/2006: "Autorka nazwała swoje zdjęcie "Letni wieczór". My jednak postanowiliśmy ten dość banalny tytuł zmienić, gdyż zachodzące słońce od pierwszego spojrzenia skojarzyło nam się ze złotym krążkiem zawieszonym na końskiej szyi, na szarfie z promienia. Sporo fotografii zachodów pojawia się każdego lata w naszym konkursie. Temat jest rzeczywiście efektowny, ale wcale nie łatwy ze względu na jego założoną kiczowatość (kolory, romantyczna sceneria) oraz trudne światło (zwykle prosto w obiektyw). W zdjęciu Marty spodobał nam się nietypowy punkt widzenia, ciekawa kompozycja, a także to, że zachodzące słońce dało się ładnie sfotografować niekoniecznie nad wodą."


Numer 5/2011: "Długo przyglądaliśmy się tej fotografii, zanim "zobaczyliśmy", co tak naprawdę przedstawia. Układ podświetlonych słońcem włosów sugeruje, że patrzymy na szyję z grzywą. Tylko gdzie głowa? I co tu robią te paski kantara?... Nagle olśnienie: przecież to nie grzywa, tylko "broda"! Wszystko ułożyło się we właściwy obraz. Bardzo ciekawe są takie zdjęcia, które oszukują nasz wzrok - można bawić się nimi długo. A gdy jeszcze przy tym stanowią artystyczną ucztę dla oka, przyjemność z oglądania jest podwójna. Fotografia pani Marty to kolejny przykład, jak dobrze sfotografowany detal (tym bardziej detal tak, wydawałoby się, mało interesujący, jak końska żuchwa i stajenny kantar) przemawia silniej niż portret całego konia. W tym malowanym światłem obrazie jest i nastrój, i impresja, i... koń. Brawo!"